poniedziałek, 7 września 2009

Malinowy sernik na zimno

Kolejny z przepisów z serii co by tu zrobić, żeby nic się nie zmarnowało..

A zmarnować się mogły lekko przechodzone maliny, bardzo kwaśne porzeczki i nieco twarogu.

Zatem maliny się podgrzało z niewielką ilością fruktozy, przetarło dokładnie przez sito, a następnie wymieszało dokładnie z twarogiem.
Dla lekkości do masy dodałam nieco ubitej śmietany.
Co tam jeszcze dodałam? Niech no sobie przypomnę..
Żelatynę.
Ekstrakt waniliowy

I to chyba wszystko.

Całość sobie leży nad i pod galaretką z owoców leśnych (tym razem kupną) w której utopione są borówki i porzeczki.

Do tego sos:
Lekko ubita śmietana kremówka wymieszana z rozpuszczoną na parze białą czekoladą.



2 komentarze:

  1. Uwielbiam takie desery :) lekkie i pasujace na kazda okazję chociaż bez okazji też lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda ślicznie! Bardzo podoba mi się jego kolorystyka.

    OdpowiedzUsuń