Gotowiec czyli kupne gnocchi i kupne pesto.
Rzecz jasna fajniej by było zaserować rodzinie gnocchi ulepione własnymi ręcyma :D ale jak już wspominałam miewam lenia. A lenie nie lubią lepić.
Zatem leń nabył paczkę gnocchi. Ugotował, wymieszał z kilkoma łyżkami gotowego pesto (uprzednio rozcieńczonym goracą wodą spod ww gnocchi), dodał pomidorki koktajlowe i mini mozzarelki, posypał niewielką ilością parmezanu. I voila'. Rodzina szczęśliwa, leń się nie zmęczył.
Wszyscy zadowoleni.
Chociaż domowe pesto to zupełnie inna bajka..
Zdjęcie tez robił leń. Co widać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz