sobota, 12 czerwca 2010

Czekodżem i sorbet

czyli przerabiamy truskawki
Nareszcie są, nadal nie najtańsze, ale co poradzić.. dzem truskawkowy musi być i juz

Więc siedzę i przerabiam. Zupełnie jak w zeszłym roku i dwa lata temu i .. tak dalej :)
Ciągle tą samą metodą.
Dużo owoców, mało cukru, trochę cierpliwości.
Dobra patelnia też się przydaje.
I ewentualnie jakieś dodatki.
Tym razem padło na czekoladę i kakao. Na życzenie córki, bo taki dżem lubi najbardziej.
Poprzednia partia była z suszoną żurawiną i cytryną.

A jak robię?
Truskawki (cała kobiałka mi się mieści na patelni) myję i pozbawiam szypułek.
Wrzucam na głęboką patelnię o dość grubym dnie.
Lekko je miażdżę . Wsypuję ze 2 łyżki cukru, mieszam.
Nastawiam minutnik na 20 - 25 minut i idę się obijać ;-)
Wyłączam i studzę.
I tak kilkakrotnie. Co jakiś czas dosypuję 1 – 2 łyżki cukru lub fruktozy.
Nijak się nie przejmuję tym, że na początku truskawki bardziej przypominają kompot niż dżem, nie odszumowuję..
Cały proces trwa 2 dni. Bo całość musi za każdym razem porządnie wystygnąć. Bo mam tez inne rzeczy do zrobienia ;-)
Pod koniec dodaję dodatki smakowe
Różne.
Truskawkowy dżem jest pyszny z dodatkiem wanilii, z dodatkiem świeżego imbiru, z kawą.. ale o tym chyba już pisałam rok temu :)

A sorbet?
Banalny.
Ilości na oko.
Truskawki miksuję z dodatkiem fruktozy, soku z cytryny, syropu z granatów i niewielkiej ilości ekstraktu z wanilii.
Niczego nie przecieram, niczego nie gotuję
Schładzam bardzo porządnie.
A potem wyciągam maszynkę do lodów, co to się prawie cały rok kurzyła (no dobra, wkład od jakiegoś czasu siedzi w zamrażalniku) i ona kończy za mnie pracę :)

5 komentarzy: