piątek, 23 października 2015

Nanbanzuke

Brzmi dziwnie. Smakuje fantastycznie.
Pod tą dziwną nazwą kryje się łosoś na japońska modłę.
Wg przepisu Harumi z książki Everyday Harumi

Przepis odrobinę przerobiony:

700 - 800 g łososia
2 marchewki
2 papryczki chili świeże
3 - 4 cm kawałek imbiru
1 nieduża cebula
mąka
sól
pieprz
olej do smażenia - sporo

Marynata:
200 ml dashi
75 ml japońskiego sosu sojowego
3 łyżki ksylitolu (w oryginale 4 łyżki cukru)
100 ml octu ryżowego
sok z 1 cytryny

Składniki marynaty połączyć.

Marchewkę, imbir i cebulę pokroić w cieniutkie paseczki. Chili w cieniutkie plasterki

Łososia pokroić w sporą kostkę, oprószyć mąką, doprawić solą i pieprzem.
Smażyć partiami w głębokim tłuszczu. Osączyć na papierze kuchennym

Jeszcze ciepłą rybę przełożyć do miski, wymieszać z warzywami, zalać marynatą. Odstawić na MINIMUM 30 minut.
Nasz stał znacznie dłużej. W lodówce.
Na zimno jest najlepszy.


Do łososia podałam ziemniaki słodko słone. Też wg Harumi.

5 sporych ziemniaków
1 łyżka cukru
2 łyżki japońskiego sosu sojowego
1 łyżka masła
Ziemniaki obrać, pokroić w ćwiartki i ugotować.
Na patelni rozpuścić cukier w sosie sojowym.
Ziemniaki odcedzić, wrzucić na patelnię z sosem. Wymieszać dokładnie, dodać masło. Jeść.
Na ciepło ;)

1 komentarz:

  1. Pierwszy raz spotykam się z tą potrawą. Nazwa od razu zwraca uwagę.

    OdpowiedzUsuń