Czyli misz masz jak się patrzy.
Nazwa bloga zobowiązuje, nieprawdaż? :)
Przepis z "Il meglio di Sale e Pepe"
300 g makaronu pappardelle - lub innych (cieńszych) wstążek. W oryginale są linguine
300 g krewetek
3 łyżki oliwy
3 ząbki czosnku
1 świeża papryczka chili (można pozbawić ją pestek, my - jak wiadomo - lubimy jak jest ostro)
kieliszek cachcacy (oryginalnie miał to być wermut, ale się było okazało, że w domu wermutu niet)
pół pęczka szczypiorku szczypiorku (w przepisie nie występuje, ale moim zdaniem świetnie tu pasuje)
kilka gałązek koperku
sporo pieprzu
sól
ew. cytryna
Krewetki rozmrozić.
Szczypiorek i koperek posiekać.
Makaron gotować.
Czosnek i papryczkę pokroić drobniutko. Wrzucić na rozgrzaną oliwę. Smażyć 1 - 2 minuty, uważając, żeby czosnek nie zaczął się rumienić.
Dodać krewetki, podsmażyć kolejne 1 - 2 minuty. Podlać alkoholem, odparować.
Doprawić solą i pieprzem.
Podlać odrobiną wody spod makaronu .
Wrzucić makaron.
Zdjąć z gazu.
Dodać zioła.
Wymieszać.
ew. skropić cytryną
Mój nieco blady w porównaniu z tym z gazetowego zdjęcia :)
Na deser galaretki z borówkami:
sok z 2 pomarańczy
1 brzoskwinia ufo
kieliszek wina z granatów
kilka garści borówek
ew. odrobina ksylitolu
3 listki żelatyny
Brzoskwinię obrać i zmiksować z sokiem z pomarańczy. Zagotować.
Dodać uprzednio namoczoną w zimniej wodzie żelatynę, wymieszać.
Wlać wino.
Dodać ksylitol.
Do foremek wrzucić po garstce borówek, zalać sokiem. Odstawić do zastygnięcia.
Och, jestem po obiedzie, ale już wiem, że gdybym jeszcze raz miałą wybierać, zjadłabym taki :) Pysznie wygląda.
OdpowiedzUsuńTaki możesz zjeść jutro ;)
UsuńSmakowicie wyglądają dania, a galaretki z borówkami bardzo zachęcają. :) Super!
OdpowiedzUsuńLubie takie makarony! A i galaretki niczego sobie :)
OdpowiedzUsuń