poniedziałek, 26 lipca 2010

Miało być prawdziwe pesto alla genovese


Nie mogę napisać, że to prawdziwe Pesto alla genovese, bo żaden Genovese (Genueńczyk) nie użyłby pesto ze słoika. Zrobiłby sam, ucierając wspaniałą miejscową bazylię, ser, czosnke, oliwę i orzeszki pinii...
Ja nie miałam na podorędziu ani miksera, ani moździerza, ani orzeszków pinii, ani.. w sumie szybciej będzie jak powiem, że miałam pod ręką słoik z kupnym pesto bazyliowym. I ziemniaki. I trochę fasolki szparagowej. No i makaron, rzecz jasna :)

No to go ugotowałam, razem z ziemniakami pokrojonymi w kostkę i oczyszczoną i pokrojoną fasolką szparagową; w porządnie osolonej wodzie. To czy wrzucimy wszystko razem zależy od rodzaju makaronu.. a właściwie od tego ile czasu potrzebuje, żeby był al dente. Jednym słowem na pierwszy ogień powinien pójść składnik, który gotuje się najdłużej :)

Zanim odcedziłam całość do pesto wlałam 1 – 2 łyżki wody spod makaronu i porządnie wymieszałam.

A potem to już samo się zrobiło :D, odcedzony makaron z ziemniakami i fasolką wymieszałam z sosem. I powinnam była na tym skończyć, ale wrzuciłam pokrojonego w kostkę pomidora. Genueńczyk by nie wrzucił ;-)


5 komentarzy:

  1. ale Ty wrzuciłaś i zyskałaś nowe smaki :)
    jakie zmiany na blogu widzę :) ładnie, kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyszło! z chęcią skusiłabym się na odrobinę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale i tak na pewno wyszło pyszne danie.
    Ja zawsze mam w domu jakiś kupny słoiczek czegoś do makaronu. Bywa, że czasami nie ma innego wyjścia i trzeba akurat po niego sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie wyszło, wszystko co z makaronem smakuje super:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zaprzeczam, smaczne było
    Ale byłoby smaczniejsze z domowej roboty pesto :)

    OdpowiedzUsuń