Michał to przyjaciel dziecięcia mego, nie wiedzieć czemu w ramach prezentu urodzinowego zażyczył sobie od nas .. tortu :D
Ja tortów piec nie umiem. Upiekłam ze 3 w całym swoim życiu i nie były to widowiskowe dzieła.
Ale Michałowi nie odmawiam :)
Początkowo planowałam zrobić świński torcik Peeky _ Wicky http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,77622245,77622245,0.html?wv.x=1
Niestety zabrakło różowej masy cukrowej i świnki poszły się paść..
Na szczęście Michał nie miał wymagań co do kształtu :) . Tort miał być czekoladowy. I tyle
Zrobiłam zatem coś innego.
Ja tortów piec nie umiem. Upiekłam ze 3 w całym swoim życiu i nie były to widowiskowe dzieła.
Ale Michałowi nie odmawiam :)
Początkowo planowałam zrobić świński torcik Peeky _ Wicky http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,77622245,77622245,0.html?wv.x=1
Niestety zabrakło różowej masy cukrowej i świnki poszły się paść..
Na szczęście Michał nie miał wymagań co do kształtu :) . Tort miał być czekoladowy. I tyle
Zrobiłam zatem coś innego.
Pomysł z rurkami i m&M’sami nie jest mój. Znaleziony w sieci, niestety pomnę czyjego autorstwa.
Ogólnie cały tort to jeden wielki „plagiat” ;)
Oto autorzy:
BISZKOPT powstał dzięki Dorociehttp://mojewypieki.blox.pl/2007/09/Biszkopt-do-tortu-i-nie-tylko.html
· 3 jajka
· 3 łyżki mąki pszennej
· 3 łyżki mąki ziemniaczanej
· 6 łyżek cukru
· 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
Białka ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodać cukier, dalej ubijając. Dodawać stopniowo żółtka i ubijać. Mąki wymieszać z proszkiem do pieczenia, wsypać do masy jajecznej, delikatnie wymieszać.
Piec w temperaturze 180ºC przez około 35 - 45 minut (do tzw. suchego patyczka).
Biszkopt z 3 jajek piekłam w formie o średnicy 21 cm; nadaje się do przekrojenia na 2 normalne lub 3 cienkie krążki. Tak naprawdę zasada jest prosta: na każde jajko przypada 1 łyżka mąki pszennej, 1 łyżka mąki ziemniaczanej i 2 łyżki cukru. To jest podstawa sukcesu.
Robiłam z podwójnej porcji i dodałam 3 łyżki kakao, bo całość miała być czekoladowa
Murzynek powstał dzięki mojej mamie1 kostka masła, półtorej szklanki cukru, 4-6 łyżek mleka + 3 łyżki kakao- zagotować.
Przestudzić i wbić 3 żółtka, dodać mały cukier wanilinowy i 1 kieliszek rumu.
Odlać 3/4 szklanki na polewę.
Do reszty dodać mały proszek do pieczenia, 1 i 1/4 szklanki mąki i pianę z 3 białek. Piec ca 30-40 min. w piekarniku nagrzanym do ca 180 st.
Krem powstał dzięki Linnhttp://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,79072507,79072507.html
250 g mascarpone 200 g mleka skondensowanego słodzonego / nawet 150 g dla nielubiących nadmiaru słodyczy
250 g mascarpone 200 g mleka skondensowanego słodzonego / nawet 150 g dla nielubiących nadmiaru słodyczy
Przełożyć mascarpone (bezpośrednio wyjęte z lodówki) do miski - zmiksować na puszysty krem przechodząc od niższej do najwyższej szybkości miksera - dokładać partiami mleko skondensowane nadal miksując - ilość mleka należy dobrać indywidualnie / próbować juz od mniej więcej 150 g
Jako, że tort miał być podawany pod chmurką, a pod chmurką lodówki brak, to dla pewności do masy dodałam trochę żelatyny.
Podkolorowałam go na zielono niezdrowymi barwnikami i dosypałam sporo wiórków kokosowych
A teraz jak to szło po kolei
Po pierwsze murzynek mi nie wyszedł. Nie wiedzieć czemu. Opadł drań. Okrutnie opadł. Tak opadł, że po przekrojeniu go na pół jedna warstwa okazała się mieć mega dziurę. Owa wartswa poszła do kosza. A ja nie miałam ani siły ani składników ani odwagi żeby zrobić kolejnego murzynka.
Następnego dnia dokupiłam jajek i .. nie bez strachu.. zrobiłam biszkopt.
O dziwo wyszedł. Ale to raczej zasługa przepisu :)
Po pierwsze murzynek mi nie wyszedł. Nie wiedzieć czemu. Opadł drań. Okrutnie opadł. Tak opadł, że po przekrojeniu go na pół jedna warstwa okazała się mieć mega dziurę. Owa wartswa poszła do kosza. A ja nie miałam ani siły ani składników ani odwagi żeby zrobić kolejnego murzynka.
Następnego dnia dokupiłam jajek i .. nie bez strachu.. zrobiłam biszkopt.
O dziwo wyszedł. Ale to raczej zasługa przepisu :)
W tzw. międzyczasie przygotowałam krem i odstawiłam, żeby lekko stężał.
Biszkopt przekroiłam na pół.
Dolna i górna warstwa ciasta (czyli oba krążki biszkoptu) nasączona została mieszanką:
mleka kokosowego, soku wyciśniętego z pomarańczy, odrobiny cukru i odrobiny cytryny.
Środkowa warstwa, którą stanowił krążek murzynka, nasączona została li i jedynie sokiem pomarańczowym.
mleka kokosowego, soku wyciśniętego z pomarańczy, odrobiny cukru i odrobiny cytryny.
Środkowa warstwa, którą stanowił krążek murzynka, nasączona została li i jedynie sokiem pomarańczowym.
Warstwy przełożyłam zielonym kremem.
Krem powędrował też na boki
Krem powędrował też na boki
Całość otoczyłam rurkami - śmietankowymi, kokosowymi i kakaowymi.
Na wierzch wylałam owe ¾ odlanej masy murzynkowej i sypnęłam m&m’sami.
Co by tort się nie rozjechał.. a miał na to ogromną ochotę.. związałam drania wstążkami i wbiłam w środek 3 patyczki do szaszłyków.. których zapomniałam wyciągnąć przed zaserwowaniem gościom.. tiaa.
Tort poszedł prawie w całości. Co chyba świadczy o tym, że nie był taki straszny
Co by tort się nie rozjechał.. a miał na to ogromną ochotę.. związałam drania wstążkami i wbiłam w środek 3 patyczki do szaszłyków.. których zapomniałam wyciągnąć przed zaserwowaniem gościom.. tiaa.
Tort poszedł prawie w całości. Co chyba świadczy o tym, że nie był taki straszny
Ciekawe ile osób przebrnie przez te wypociny :D :D :D i je zrozumie:D
zaciekawiła mnie historia z tortem a ostatnie zdanie kazało mi zostawić komentarz, że przebrnęłam^^ bardzo mi się spodobała ta walka z tortem ;) rozumiem doskonale, bo jak muszę upiec ciasto na jakąś większą imprezę gdzie ludzi jest więcej niż tylko rodzinka to zawsze jest to dla mnie bardzo stresujące...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzielna jesteś :D
OdpowiedzUsuńDziękuję
rewelacja jak z najlepszej cukierni!
OdpowiedzUsuńwstążki świetnie komponują się z m&m’sami :) w ogóle tort wygląda fantastycznie! podziwiam za cierpliwość i chęci :)
OdpowiedzUsuńPrzebrnęłam do końca i się nieco ubawiłam, głównie przez te patyki ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznać muszę, że z opisu wygląda na mega słodki, ale z wyglądu jest bardzo przystojny ;)
Fakt, ponoć był słodki. Ale na szczęście dziacki lubia ulepki :)
OdpowiedzUsuńprzebrnęłam, przeczytałam i wydaje mi się, że zrozumiałam :) Szkoda, że jest tylko jedno zdjęcie, bo taki tort widzę pierwszy raz, a wygląda zjawiskowo! :) Ale roboty z nim, chyba co nie miara :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ja Cię rozumiem doskonale. Zwłaszcza rozpacz, kiedy pierwsze upieczone ciasto nie nadaje się do wykorzystania. Ty miałaś dziurę, mnie wyszła tzw. dojazdówka. Drugi biszkopt wyrósł jak należy, ale nie miałam czasu go wystudzić, więc krojenie zakończyło się masakrą. Którą starannie ukryłam pod dekoracją...
OdpowiedzUsuńhttp://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,109022617,109022617.html
Szczerze podziwiam, nikt by mnie nie skłonił do takiego wyczynu jak upieczenie tortu. Twój opis utwierdził mnie w przekonaniu, że się do tego kompletnie nie nadaję. Tym bardziej podziwiam Twoje poświęcenie! :))
OdpowiedzUsuńMarghe, podziwiam! Ja prawdziwego tortu jeszcze nie pieklam zadnego i mam nadzieje, ze reczej nie bede musiala ;))
OdpowiedzUsuń(jak Oliwka - tez mam wrazenie, ze sie do tego nie nadaje... no chyba, ze moglo by to byc ciasto marchewkowe, tudziez dyniowe :D )
Pozdrawiam!
Moje dziecię ma niedługo urodziny. Zaczynam się bać.
OdpowiedzUsuńPrzecież bnie odmówię, skoro upiekłam dla Michała to jakże bym mogła nie upiec dla Gabiszona? Oby nie miała wygórowanych żądań :)
a ja dziękuje ... moje dziecię jeszcze bardziej ... bo to myśmy najbardziej narozrabiali ... będę miała teraz wyrzuty sumienia, ze tyle roboty ... ale fakt tort wyglądał zjawiskowo a smakował jeszcze lepiej ... wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńmama Michała
daj spokój z tymi wyrzutami :) . Najwazniejsze, że Michał zadowolony
OdpowiedzUsuńjuż od dawna chcę zrobić takie ciasto! dziękuję za przepis bo na pewno pojawi się na stole :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuń