poniedziałek, 22 lutego 2010

Tajlandia od kuchni :)




Jako, że pisać nie potrafię będę się posiłkować zdjęciami.

Mieliśmy dość mrozów zatem na ferie zawędrowaliśmy do Tajlandii.
Trochę zwiedzania, trochę byczenia się na plażach, duuuużo jedzenia czyli jak to u nas zazwyczaj bywa :D
Gdyby nie upał to byśmy – jak Tajowie – ciągle coś jedli.
A tak .. to – też jak Tajowie – ciągle myśleliśmy o jedzeniu :D.
A jest o czym myśleć.

Zresztą sami zerknijcie.


Przyznaję bez bicia, że nie jedliśmy potraw serwowanych na ulicach. Jednak nie jestem aż tak odważna.. miałam pewne opory co do mięsa i ryb leżących w upale bez lodu. Aczkolwiek zapachy były kuszące..


to czerwone to też ryby, suszone jak pozostale


suszone mątwy, kalamarnice i inne żyjątka morskie









suszone krewetki - jedna z niewielu rzeczy, do której się nie mogę przekonać






owoce, owoce.. na przykład dragon fruit - to ten różowy

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę Wam tej wycieczki :) Tajlandia to moja Mekka kulinarna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matulu! Tak zimę to i ja bym chciała spędzać! ;)))

    OdpowiedzUsuń