Jesteśmy świeżo po wizycie w peruwiańskiej restauracji w Norymberdze, w której zaserwowano nam wspaniałe ceviche.
Restauracja zowie się El Encanto http://www.el-encanto.de/
Było tak dobre, że postanowiłam spróbować zrobić je w domu.
Wyszło inne, ale też bardzo dobre.
W Polce nie da się kupić specjalnego rodzaju kukurydzy o nazwie canchita. A szkoda, bo fajnie toto chrupie pod zębami.
Dorzuciłam mango. Rzecz jasna to nie to samo, ale owoc dodał daniu nieco chrupkości
500 g łososia - bez skóry
pół mango
sok z 2 limonek
sok z 1 cytryny
sok z 1/2 pomarańczy
1 czerwona cebula
1 papryczka chili - świeża
świeża kolendra
sól pieprz
pół łyżeczki oliwy (niekoniecznie)
Łososia pokroić w kostkę - około 1 cm
Cebulę pokroić w piórka i wrzucić do zimnej wody
Papryczkę chili posiekać bardzo drobno
Kolendrę rozdrobnić
Mango pokroić bardzo drobno.
Rybę posolić, dodać chili, wymieszać, zalać sokiem z cytrusów (powinien przykrywać łososia).
Odstawić na 15 minut.
Cebulę odsączyć, dodać do ryby razem z mango. Całość posypać kolendrą
I tyle.
Będę w Norymberdze w przyszłym tygodniu i korzystając z okazji wpadnę na niemieckie specjalności, które sobie chwalę od czasu do czasu oczywiście.
OdpowiedzUsuńA co do rybki. Trza mnie zaprowadzic siłą na taką rybkę, albo na grillu opiekać, abym kukurydzy do ryby dodała. To jest moja fobia, bo właśnie z tego powodu, z którego ty chwalisz kukurydzę, ja uważam, że jest ona nieakceptowalna. A w potrawach rybnych to już w ogóle jakaś gradna :D
Kompromisem akceptuję wieloryba z kukurydzą :)
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Tapendo, to nie jest zwykła kukurydza :) to specjalna odmiana. Podpiekana, chrupiąca. Do tego dania pasuje idealnie
OdpowiedzUsuńZwykłej to ja w sumie w żadnej postaci nie trawię (no prawie)
Zapomniałam napisać, że ona jest suszona. Suche ziarna są podpiekane, lekko pękają. W smaku bardzo delikatnie nawiązują do popcornu
OdpowiedzUsuń